REKLAMA

Szukany wiersz:
Poeta:
Jan Kochanowski
Do miłości

Matko skrzydlatych Miłości,
Szafarko trosk i radości,
Wsiądź na swój wóz uzłocony,
Białym łabęciom zwierzony!
Puść się z nieba w snadnym biegu.
A staw się na wiślnym brzegu,
Gdzie ku twej cci ołtarz nowy
Stawię swą ręką darnowy.
Nie dam ci krwawej ofiary,
Bo co mają srogie dary
U boginiej dobrotliwej
Czynić i światu życzliwej?
Ale dam kadzidło wonne,
Które nam kraje postronne
Posyłają; dam i śliczne
Zioła w swych barwach rozliczne.
Masz fijołki, masz leliją.
Masz majeran i szałwiją,
Masz wdzięczny swój kwiat różany,
To biały, a to rumiany.
Tym cię błagam, o królowa
Bogatego Cypru, owa
Abo różne serca zgodzisz,
Abo i mnie wyswobodzisz.
Ale raczej nas oboje
Wzów pod złote jarzmo swoje;
W którym niechaj ci służywa,
Póki ja i ona żywa.
Przyzwól, o matko Miłości,
Szafarko trosk i radości!
Tak po świecie niechaj wszędzie
Twoja władza wieczna będzie!
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Do nieznajomej

Nie wiem, kto jesteś — ledwo kilka razy
widziałem ciebie — za każdym widzeniem
pierś ma się dziwnym podnosi wzruszeniem,
serce szalonym poczyna bić tętnem,
a usta moje palą te wyrazy,
które bym tylko w omdleniu namiętnem,
patrząc ci w oczy, wymówił westchnieniem.
Rozkosz i boleść czuję, gdy cię widzę,
i zdaje mi się, że cię kochać muszę,
i zdaje mi się, że cię nienawidzę —
przekląłbym ciebie i oddal ci duszę.

Na myśl rozkoszy, jaką twój dać może
uścisk dziewiczy, oszaleć się boję —
szukając ciebie, spotkania się trwożę —
trucizną są mi cudne oczy twoje,
oczy błękitne i senne jak morze.
Na samą myśl tę, gdy cię półomdlałą
widzę w snach moich z lawy i płomienia,
gdy dłutem z ognia rzeźbię twoje ciało,
każdy kształt ciała, co gdy opierścieni,
zmysły w huragan i krew w burzę zmieni:
na samą myśl tę bliskim jest omdlenia.

Tonąc w srebrzystym ócz twoich błękicie,
pod stopy twoje rzuciłbym me życie,
a razem żądzę uczuwam szaloną
zabić cię jednym oczu moich błyskiem,
bo wolałbym cię śmierci poślubioną
widzieć niż z innym splecioną uściskiem.
Jan Kochanowski
Do paniej

Imię twe, Pani, które rad mianuję,
Najdziesz w mych rymiech często napisane.
A kiedy będzie od ludzi czytane,
Masz przed inszemi, jeśli ja co czuję.

Bych cię z drogiego marmuru postawił,
Bych cię dał ulać i z szczerego złota
(czego uroda i twa godna cnota),
Jeszcze bych cię czci trwałej nie nabawił.

I mauzolea i egipskie grody
Ostatniej śmierci próżne być nie mogą;

Albo je ogień, albo nagłe wody,
Albo je lata zazdrościwe zmogą:

Sława z dowcipu sama wiecznie stoi,
Ta gwałtu nie zna, ta się lat nie boi.
Victor Hugo
Do pewnej pani

Dziecko! Gdybym był królem, twoje by się stało
Królestwo, berło, lud mój, korny nieskończenie,
Dałbym okręty, którym wszystkich mórz za mało,
Koronę i porfirów kunsztowność wspaniałą
— Za jedno twoje spojrzenie!

Gdybym był bogiem, dałbym powietrze wraz z ziemią,
Zło i dobro, gdy na nie władzą moją runę,
Chaos i wspaniałości, co w chaosie drzemią,
Wieczność i nieskończoność — to wszystko zamienię
Na jeden twój pocałunek!
Przełożyła
Jadwiga Dackiewicz
Jan Kochanowski
Do Reiny

Królewno moja (wszak cię też tak zową),
Iż się nie mogę zobopólną mową
Umawiać z tobą, rad i nierad muszę
Zlecić to pismu, a tym cieszyć duszę
Swą jakakolwiek, tusze jednak sobie,
Że ta moja chuć będzie wdzięczna tobie.
Szczęśliwa karto — ciebie ona swymi
Piastować będzie rękoma ślicznymi,
Ciebie obejźrzy wdzięcznym okiem swoim;
A ocz podobno próżno drudzy stoim;
Ty tak możesz być szczęsna, że cię swymi
Wdzięcznie całuje usty różanymi.
Gdzież to człowiek mógł należć jakie czary,
Żeby się umia łprzewirzgnąć w swe dary?
Heinrich Heine
Do twej piersi jak śnieg białej

Do twej piersi jak śnieg białej
Tulę głowę rozmarzoną,
Czuję bicie twego serca
I wiem, czemu drży twe łono.

Pułk huzarów wszedł do miasta,
W takt mazura począł nucić.
O mój skarbie! mój aniołku!
Ty mię jutro chcesz porzucić.

Ty mię jutro chcesz porzucić,
Lecz dziś jeszcze — jam gorliwy
Pan twych wdzięków i do jutra
Chcę podwójnie być szczęśliwy.
Przełożył
Adam Mieleszko-Maliszkiewicz
Aleksander Fredro
Do Zosi

Naszej miłości, Zosiu, czas nam nie zabierze,
Przy tobie, piękna Zosiu, w nieśmiertelność wierzę:
Kiedy cię mam w objęciu i na łonie pieszczę,
Konam i znowu żyję, aby konać jeszcze.
Jarosław Iwaszkiewicz
Do Żony

Strudzony pięknem, którem co dzień łowił
W rozwarte chciwie uszy i źrenice,
Gdy umrę, nie płacz. Usnę syty życia,
Które jest wielkie, trudne i burzliwe.
Bóstwo, co ogniem przez me członki biegło,
Odleci wyżej albo się rozwieje;
Serce bijące tak żywo — zastygnie,
A głos umarłą stanie się literą.
Wtedy pomyślisz sobie, że zbyt drobne
Zostają po mnie ułomki wyrazów.
Lecz wiedz, że nieraz godziny zachwytu
Słowo dławiły mi w piersi za ciasnej.
Świat był zbyt piękny, abym tylko tobie
Oddał me wiersze. O najukochańsza,
W nieogarnione patrzałem przestrzenie,
Nieogarnione brały mnie uczucia.
Lecz gdy tu ludzie, tam gwiazdy na niebie
Serce me wiecznym pruły kołowrotem —
Ty trwałaś wierna jak woda, niezmienna,
Jedyna w świecie, która mnie kochałaś.
Adam Mickiewicz
Do*** - (Na Alpach w Splügen 1829)

Nigdy, więc nigdy z tobą rozstać się nie mogę!
Morzem płyniesz i lądem idziesz za mną w drogę,
Na lodowiskach widzę błyszczące twe ślady
I głos twój słyszę w szumie alpejskiej kaskady,
l włosy mi się jeżą, kiedy się oglądam,
I postać twoje widzieć lękam się i żądam.

Niewdzięczna! Gdy ja dzisiaj, w tych podniebnych górach,
Spadający w otchłanie i niknący w chmurach,
Wstrzymuję krok, wiecznymi utrudzony lody,
I oczy przecierając z lejącej się wody,
Szukam północnej gwiazdy na zamglonym niebie,
Szukam Litwy i domku twojego, i ciebie;
Niewdzięczna! może dzisiaj, królowa biesiady,
Ty w tańcu rej prowadzisz wesołej gromady,
Lub może się nowymi miłostkami bawisz,
Lub o naszych miłostkach śmiejąca się prawisz!
Powiedz, czyś ty szczęśliwsza, że ciebie poddani,
Niewolnicze schylając karki, zowią Pani!?
Że cię rozkosz usypia i wesołość budzi,
I że cię nawet żadna pamiątka nie nudzi?
Czy byłabyś szczęśliwsza, gdybyś, moja miła,
Wiernego ci wygnańca przygody dzieliła?
Ach! ja bym cię za rękę po tych skałach wodził,
Ja bym trudy podróżne piosenkami słodził,
Ja bym pierwszy w ryczące rzucał się strumienie
I pod twą nóżkę z wody dostawał kamienie,
I przeszłaby twa nóżka wodą nie dotknięta,
A całowaniem twoje ogrzałbym rączęta!
Spoczynek by nas czekał pod góralską chatą;
Tam zwleczoną z mych barków okryłbym cię szatą,
A ty byś przy pasterskim usiadłszy płomieniu
Usnęła i zbudziła na moim ramieniu!
Adam Mickiewicz
Dobranoc

Dobranoc! już dziś więcej nie będziem bawili,
Niech snu anioł modrymi skrzydły cię otoczy,
Dobranoc! niech odpoczną po Izach twoje oczy,
Dobranoc! niech się serce pokojem zasili.

Dobranoc! z każdej ze mną przemówionej chwili
Niech zostanie dźwięk jakiś cichy i uroczy,
Niechaj gra w twoim uchu, a gdy myśl zamroczy,
Niech się mój obraz senny źrenicom przymili.

Dobranoc! obróć jeszcze raz na mnie oczęta,
Pozwól lica. — Dobranoc! — Chcesz na sługi klasnąć?
Daj mi pierś ucałować. — Dobranoc! zapięta.

— Dobranoc! już uciekłaś i drzwi chcesz zatrzasnąć.
Dobranoc ci przez klamkę — niestety! zamknięta!
Powtarzając: dobranoc! nie dałbym ci zasnąć.

REKLAMA

REKLAMA